25/01/2013

Rozdział dwudziesty



          Gustowny salon utrzymany w jasnej tonacji wypełniony był wyśmienitymi zapachami wigilijnych potraw, które zaszczycały swoją obecnością masywny, dębowy stół, przy którym siedzieli goście i rozkoszowali się wytrawnym winem. Viviene zajmowała jasną sofę oglądając z uwagą najmniejszy detal swojej nowej deski snowboardowej, a Harry’ego jak zwykle gdzieś wywiało. Evelyn siedziała w wykwintnym kremowym fotelu stojącym tuż obok choinki, napajając się cudownym zapachem drzewka. Na podkulonych nogach trzymała książkę swojej ulubionej pisarki, Jane Austen. Co jakiś czas przerywała czytanie i spoglądała na młodsze kuzynostwo, które pochłonięte były bawieniem się nowymi zabawkami. Mała Anastacia razem z Hope, po raz kolejny wyciągały małe meble z domku dla lalek, by zaraz potem ponownie je poukładać. Natomiast bliźniaki Daniel i Justin poświęcali uwagę zdalnie sterowanymi samochodami terenowymi. Wydawali z siebie okrzyki pełne radości gdy tylko udało się obu autom zderzyć ze sobą. Evy uśmiechała się pod nosem na widok bawiących się pociech. Nagle jej uwagę odwrócił talerzyk z czekoladowym ciastem, które ktoś podsunął jej wprost pod sam nos.
          - Ponoć to twoje ulubione ciasto. – Blondwłosa kobieta uśmiechnęła się perliście w kierunku wnuczki. Odstawiła biały talerzyk na stolik, po czym zajęła miejsce w fotelu obok. – Mam nadzieję, że nie przeszkodziłam.  
          - Nie skądże. Przez urwisy i tak nie mogę skupić się na książce. – Kiwnęła w kierunku dzieci, po czym odłożyła Rozważną i romantyczną. W zamian za to sięgnęła po talerzyk z domowym wypiekiem. Deserowym widelczykiem odkroiła kawałek ciasta i skosztowała go.
          - Nie wydajesz się być specjalnie szczęśliwa – stwierdziła Gertrude, poprawiając zakładki swojej bordowej sukienki sięgającej jej do połowy łydek. Spojrzałam bacznie na Evy, która dłubała srebrnym sztućcem w czekoladowym biszkopcie. Westchnęła cicho, łapiąc za dłoń brunetki, a następnie uścisnęła ją lekko. – Zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo brakuje ci mamy, ale najwidoczniej tak musiało być. Każdego z nas to czeka, prędzej czy później. I nie zmienisz tego, choć nie wiem jak bardzo byś tego pragnęła. I jestem przekonana, że Léonie nie chciałaby abyś smuciła się przez całe święta.
          Na słowa babci mimowolny, subtelny uśmiech rozświetlił rumianą twarz brunetki.
          - Znacznie lepiej. No a teraz mówi mi jak z chłopakami. Jest ktoś na horyzoncie?
          - Babciu – powiedziała nieco głośniej. Czuła jak policzki zaczynają ją delikatnie piec, a wargi formują się w promiennym uśmiechu.
          - Co babciu? Już niedługo skończysz dwadzieścia lat i chyba pora najwyższa sobie kogoś znaleźć. Co? A poza tym po tym uśmiechu widzę, że chyba ktoś jest. – Kobieta szturchnęła łokciem w rękę dziewczyny, na co ta zaśmiała się krótko.
          - Evelyn, zagrasz nam coś? – Z drugiej strony salonu dobiegł ją głos jej ojca, który w tym momencie okazał się błogosławieństwem dla niej.
          - Oczywiście, już idę. – Odłożyła talerzyk na stolik i już miała wstawać z miejsca, kiedy została jeszcze zatrzymana przez babcię.
          - Nie zmarnuj uczucia. Walcz o miłość, nawet gdyby to była ostatnia rzecz w twoim życiu. Nie marnuj żadnej chwili. Kochaj, kochaj do szaleństwa. Nie pozwól, abyś straciła tyle rozkoszy – powiedziała ściszonym tonem, posyłając wnuczce uśmiech pełen ciepła, po  czym puściła jej przedramię.
          Brązowowłosa zasiadła w rogu pokoju przy białym, błyszczącym fortepianie. Przesunęła opuszkami palców po czarno-białych klawiszach wybierając w głowie kolędę. Już po chwili popłynęły pierwsze nuty Przybieżeli do Betlejem, starając się, aby atmosfera ożyła szczęściem i miłością. Evelyn, sunąc palcami po klawiszach, próbowała zauroczyć rodzinę  swoją grą. Wesoła kolęda buszowała po całym pomieszczeniu. Za oknem spokojnie padał puszysty śnieg, nieśmiało zahaczając o parapet rezydencji rodziny Williamsów.
          Słowa Gertrude panoszyły się w głowie zielonookiej od co najmniej dwóch godzin. Beznamiętnie siedziała przy stole pośród rozgadanych gości i ważyła w głowie ich wartość. Niesamowicie smętnie dłubała widelcem w zielonym groszku, który tkwił na porcelanowym talerzyku. Dookoła niej przebywała jej rodzina. Nawet w tak ogromnym tłumie czuła się samotna. Zagubionym wzrokiem lustrowała twarze towarzyszy, jednakże nigdzie nie mogłam dopatrzeć tak pięknych czekoladowych oczu jak te, które nosiła w sercu. Brakowało jej jego zapachu, który podsycałby zmysły i rozpalał umysł. Pragnęła, aby zgrabne palce Zayna niespokojnie błądziły po jej ciele i obdarowały miłością.
          Nadal obserwując gości, natrafiła na spojrzenie babci, z którą niedawno rozmawiała. Miała wrażenie, że kobieta wie o czym myśli, że tajemniczym sposobem rozszyfrowuje wszelkie refleksje panoszące się w jej głowie. Zwinnie odłożyła widelec i lekko zacisnęłam wargi.
Zrozumiała, że nie może zmarnować tego uczucia. Będzie o nie walczyć, przedzierając się przez smugi własnej nieśmiałości. Będzie kochać do ostatniego oddechu i zakrztuszać się każdym westchnieniem. Będzie szczęśliwa w ich własnym raju, usłanym pachnącymi płatkami róż.
          Delikatnie podniosła się z krzesła i odeszła od wykwintnego stołu. Słysząc jak obcasy jej eleganckich butów subtelnie uderzają o śliską posadzkę, przeszła do kuchni. Pomieszczenie było leciutko przyćmione, jedynie przez wielkie, białe okno wdzierały się promienie zimowego księżyca. Podeszła do parapetu i oparła się o niego zmęczonymi rękami.
          W oddali widziała siebie i chłopaka. Ona, zawieszona na ramieniu chłopaka, z rozczochranymi włosami i szalonym spojrzeniem. On, w białej koszulce i koszuli w kratkę spod której wydobywał się kuszący zapach jego ponętnego torsu. Obejmował ją wokół tali, słodko pieszcząc materiał właśnie tej, czarnej, kusej sukienki. W drugiej ręce trzymał butelkę kosztownego, francuskiego wina, co chwilę dolewając do kieliszków. Upijali się błogim napojem i miłością. Byli jedynie dla siebie, pod niebem grzechu i rozkoszy. Nie straszna im była panująca dookoła zima, ponieważ w umysłach królowała wiosna namiętności. To było jak z gorącego romansidła, z kolorowej książki. Leciutko ocierała się o piękną szyję Malika, nasycając się zapachem. On coraz mocniej przyciskał ją do siebie, zadziornie unosząc kąciki ust. Policzki Zayna świeciły się z dumy, jakby chciał pochwalić się całemu światu, że sprytnie zabrał jej serce. Niemalże widziała, jak rzucają na oślep kieliszki do tyłu, zupełnie o nic się nie martwiąc. Znalazła się w ramionach Mulata, trzymając ręce na idealnie wyrzeźbionych barkach, błagając spojrzeniem o uroczy taniec. Prawie słyszała, jak cicho odpowiada, że nie umie tańczyć, jednakże dla niej zrobi wszystko. Obserwowała, jak nieśmiało się kołyszą. Delikatnie śmiała się z kolorowych rumieńców chłopaka, które pojawiły się na jego twarzy, kiedy nadepnął jej na stopę. Nieśmiało obracał nią w tańcu, mocno przytrzymując, bojąc, że się przewróci.
          -Gdzie się podział ten odważny Zayn Malik? – mruknęła, dotykając pieszczotliwie torsu wokalisty. Zawstydzony, leciutko uniósł wzrok i
jeszcze mocniej przyciągnął ją do siebie. Słyszała głośne łomotanie serca Boga Seksu, wiedząc, że tak naprawdę w środku jest niebiańsko wrażliwy, jak podmuch letniego wiatru.
          Z uśmiechem na twarzy zamknęła oczy, zahipnotyzowana bujnymi marzeniami. W tamtej krainie było jej dobrze. Kochała odrywać się od ziemi i wzlatywać ponad chmury, niczym zakochany Anioł. Niespodziewanie z tyłu rozległ się odgłos głośnych kroków, kierujących się w jej stronę. Uchyliła powieki i otrzepując się z barwnego pyłu pragnień, odwróciła się na pięcie. Tuż przed nią stała Gertrude. Uśmiechała się pewnie, zerkając na wnuczkę swoimi dużymi szarymi oczyma. W ręce przyozdobionej srebrnym zegarkiem, trzymała kryształową szklankę i co chwilę upijała z niej wodę. Bił od niej zapach rozkosznych perfum połączony z londyńską radością i nutką śmiałości.
          - Ktoś do ciebie – oznajmiła, po czym wyszła z kuchni. Dziewczyna niewiele myśląc skierowała się do holu, który oświetlony był jedynie wysoka lampą stojącą nieopodal potężnych drzwi.
          - Zayn? – szepnęła, spoglądając na przybysza niepewnie. Widząc, że przybyłą osobą faktycznie okazał się Mulat, rozpromieniła się.
          - Tak, Zayn, Zayn. – Odezwał się, czarując ją swoją łobuzerską chrypką. Zsunął kurtkę, po czym odwiesił na wieszak i rozłożył ręce.
Evy spojrzała na chłopaka spod wachlarza gęstych, czarnych rzęs, a następnie przytuliła się do niego tak mocno, jak tylko potrafiła. Chłopak oparł głowę na jej ramieniu, całując delikatnie w szyję i napawając się wonią paryskich perfum.
          - Co tutaj robisz? Nie powinieneś być teraz w Bradford z mamą i siostrami? – spytała, kiedy weszli do pokoju. Odłożyła porcelanowy talerzyk na szklany stolik. Usiadła na skraju fotela w dłonie obejmując ciepła filiżankę pełną puszystego cappuccino. Upiła niewielki łyk, oblizując smaczny, ciepły napój ze spragnionych warg.
          - Na dobrą sprawę, faktycznie tak powinno być. Ale wolałem spotkać się z tobą – odrzekł spokojnym tonem, opierając się o parapet i zanurzając wargi w gorącej kawie. – Ale jeśli nie odpowiada ci moja obecność tutaj, zawsze mogę wrócić do domu. – Chłopak całkowicie spoważniał, odwracając się przodem do okna.
          - Nie. Cieszę się, że jesteś – odparła cicho. Odstawiła filiżankę i podeszła do Mulata.
          - Mam coś dla ciebie. Ale odwróć się – zakomenderował pospiesznie, obdarowując ją nadobnym uśmiechem.
          Evelyn wzruszyła flegmatycznie ramionami, po czym wykonała polecenia chłopaka i odwróciła się do niego plecami. Odgarnął brązowe pukle włosów na bok i poczuła jak jego zimne dłonie muskają jej kark i jednocześnie majstrują przy zapięciu od srebrnego łańcuszka zawieszonego na jej szyi. Zmarszczyła brwi, gdy tylko została pozbawiona ozdoby, ale nic nie powiedziała. Czekała z zaciekawieniem na dalsze ruchy chłopaka. Czekała na prezent, który miał jej podarować.
          - Gotowe – szepnął tuż nad jej uchem, kiedy zimny przedmiot zawisł na miejscu łańcuszka ze srebrzystą łezką.
          Ciemnowłosa opuszkami palców przesunęła po delikatnym łańcuszku i zawieszce. Odwróciła się przodem do okna, w którym widniało odbicie jej i Boga Seksu. Ponownie musnęła srebrną biżuterię zahaczając o czarną perłę w zawieszce.
          - Dziękuję – szepnęła, a on uśmiechnął się od ucha do ucha, ale nie odpowiedział.    
          - Hm, pomyślałem, że może zgodziłabyś się pojechać ze mną dokądś teraz, kiedy mam wolne od koncertów, wywiadów i tych innych rzeczy.
          - Zayn, nie obraź się, ale mam już plany. Dwudziestego siódmego wyjeżdżam do Paryża.
          - Do Paryża? Po co? – Powtórzył nieco zdziwiony, lustrując bacznie Evelyn.  
          - Chce odwiedzić mamę – mruknęła cicho pod nosem, ponownie zajmując miejsce na fotelu. Wygładziła materiał swojej czarnej sukienki, która sięgała jej przed kolana, a następnie skosztowała kolejny kawałek ciasta.
          - Mogę jechać z tobą? – spytał, podchodząc do dziewczyny. Złapał za jej dłonie i pociągną do siebie tak by wstała. Następnie wyminął ją i sam rozsiadł się wygodnie na miękkim meblu. Widząc niezadowoloną minę zielonookiej, wyszczerzył swoje mlecznobiałe zęby w łobuzerskim uśmiechu. Złapał za jej talię i przyciągnął do siebie, a Evy wylądowała wprost na jego kolanach.
          - Po co chcesz ze mną jechać? – Popatrzyła na bruneta zaskoczona. Wpatrywała się w niego przez dobrą minutę, za nic w świecie nie mogąc sobie przypomnieć, co należy zrobić, by wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk. Zamrugała kilka razy oczyma, zawieszając spojrzenie na drewnianej sztaludze.
          - Chciałbym spędzić z tobą więcej czasu. Sam na sam.
          Tylko ona i on.



„Śmierć jest minimum. Minimum wszystkiego. Podczas tych godzin, gdy jesteś tak blisko drugiej osoby, z dwojga niemal stajecie się jednym…  Minimum… Miłość jest śmiercią: śmiercią odrębności, śmiercią dystansu, śmiercią czasu. Wtrzymaniu się z dziewczyną za ręce najpiękniejsze jest to, że po chwili zapominasz, która ręka jest Twoja. Zapominasz, że są dwie, nie jedna.”
Jonathan Carroll



          W parę dni później oboje znaleźli się w stolicy Francji. Pogoda była mroczna i ponura. Grudzień zasłonił niebo ciemnymi chmurzyskami, obsypując Paryż jasnym puchem i targając jego oblicze silnym wietrzyskiem. Stolica mody chrypiała i kasłała. Było przeraźliwie zimno. Evelyn szła samotnie z tyłu, chowając zmarznięte dłonie w kieszeniach czarnego płaszcza. Nie czuła się na siłach gdy przestąpić bramę paryskiego cmentarza, na którym to w maju rodzina i znajomi przyszli złożyć jej ostatni hołd.
          - Poczekam tutaj – oznajmił stanowczo, wsuwając dłonie do kieszeni ciemnozielonego płaszcza.
          Przytaknęła głową, po czym ruszyła cmentarną, główną aleją. Mijała marmurowe nagrobki, poboczne alejki oraz paru ludzi, którzy przyszli tu by zapalić znicz na grobie. W tym samym celu przyjechała tu też ona. Zatrzymała się, a przezroczysta nić bólu ścisnęła jej serce.  Utkwiła wzrok w czarno-białym zdjęciu widniejącym na marmurowej płycie nagrobka.
          - Cześć mamo – rzekła cicho, ściskając w dłoniach szklany znicz, który zapaliła. – W ostatni dzień obiecałaś mi, że będziesz się mną opiekować. Będziesz nade mną czuwać dniem i nocą, więc czy ma sens opowiadania ci tego, co wydarzyło się przez te kilka miesięcy? Jeśli jest tak jak przysięgałaś to wiesz, co się działo. Nie jestem w stanie wyznać tego, co przeżywam, nie mogę podzielić się z moimi traumatycznymi myślami, które ranią moją osobowość i serce. Wiesz co czułam i czuję w chwili obecnej.  Wiesz jak bardzo za tobą tęsknię i jak bardzo brakuje mi czasu spędzanego razem. Dziwne, ale jednak wciąż łudzę się niepotrzebnie, że to tylko zły sen.
          Po jej zimnym policzku spłynęła diamentowa kropla, a następnie roztrysnęła się na nogawce atramentowych jeansów, pozostawiając po sobie mokry ślad. Nagle poczuła jak czyjeś ramiona zamykają się wokół jej osoby dając jej poczucie ciepła i bezpieczeństwa. Nie czyjeś, a Zayna. Jednak zdecydował się przyjść. Tuląc ją do siebie, gładził dłonią jej brązowe włosy i kołysał delikatnie na boki ich zmarzniętymi ciałami. Nabrała w płuca mroźnego powietrza i odsunęła się od Mulata, wpatrując się w profil jego twarzy. Dopiero teraz stwierdziła, że nie żałuje, że zgodziła się, aby jechał z nią. Podciągnęła nosem, a chłopak jak na zawołanie oderwał spojrzenie od złotych liter i zdjęcia kobiety i spojrzał na pannę Williams. Wierzchem dłoni otarł jej mokry od łez policzek i ponownie przytulił ją do swojego torsu.     
          - Jesteś do niej bardzo podoba – szepnął, po czym przywarł ustami do jej skroni.
          Cieszyła się, że teraz miała go tylko dla siebie. 


* * * 
Witajcie Skarby! <3 
Tym razem nie mogę powiedzieć jak bardzo Was przepraszam za moją długą nieobecność, gdyż nie było mnie tu zaledwie cztery dni. Zastanawiacie się teraz pewnie co mi strzeliło do głowy, że dodaję rozdział tak szybko? Otóż powód jest prosty, bynajmniej dla mnie. Moje ferie zimowe właśnie dobiegły końca i na nowo zacznie się szkoła i znowu nauka, nauka i nauka. A to oznacza, że może być trochę kiepsko ze znalezieniem czasu na napisanie czegokolwiek (ale będę się starała z całych sił; obiecuję Wam to!). 
No dobrze, ale co sądzicie o nowym rozdziale? Bo osobiście jestem z niego bardzo zadowolona, po mimo, iż napisanie go zajęło mi niecałe trzy godziny. I powiem Wam w sekrecie, że połowę kolejnego też już mam, haha. Także części dwudziestej pierwszej, w której to pojawi się długo przez Was wyczekiwany moment Evelyn-Zayn, wyczekujcie już niebawem.
P.S. za jakiekolwiek błędy przepraszam.  
P.S.2 powstała także strona poświęcona fikcyjnym historiom o 1D. Jeśli ktoś jest ciekaw zaczerpnięciem większej ilości informacji zapraszam na Piszę o 1D. :)
Do zobaczenia. :* 

14 comments:

  1. Przeswietny !!!! Moje ferie tez dobiegaja konca ;c czekam na nn

    ReplyDelete
  2. ja mam ferie dopiero 11 -_-
    rozdział boki ja chcę już kolejny! :D :* ~Anita

    ReplyDelete
  3. To co piszesz jest Wspaniałe :)
    Czekam na kolejny :)

    ReplyDelete
  4. Omomom ja aż nie wiem co mam napisać. Twoje opowiadanie jest takie dogłębnie wspaniałe, że odbiera mi mowę. Wspaniałe, idealne i wgl. :D
    Czekam na kolejny rozdział =)

    ReplyDelete
  5. przeczytałam wszystko w ciągu jednego dnia! tak bardzo zazdroszczę Ci talentu! piszesz tak niesamowicie fantastycznie, że nie mam pojęcia jak skomentować ten rozdział. doskonale opisujesz uczucia, sytuacje, dzięki czemu czuję się jak Evy. masz baaardzo bogaty zasób słów, którymi zaskakujesz. nie sądziłam, że Zayn zechce polecieć do Francji. już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    pozdrawiam i życzę weny ;)
    [http://slowa-nic-nie-znacza.blogspot.com/]

    ReplyDelete
  6. Jak się cieszę, że dodałaś tak szybciutko! Uwielbiam to na prawdę i oczywiście po raz kolejny jestem pod wrażeniem! Babcia zna się na rzeczy oj znaa :D wyczuła od razu co czuję Evelyn i dała jej niesamowicie ważną radę, aby walczyła o miłość. I tak właśnie powinna zrobić. Cieszę się, że Zayn również się zaangażował i zaproponował, że pojedzie wraz z nią odwiedzić matkę brunetki. Może coś się będzie działo ahh. I oczywiście maksymalnie czekam na moment EVELYN-ZAYN UWIERZ :D od samego początku na to czekam haha więc może w końcu moja prośba się spełni <3 Współczuje Ci powrotu do szkoły, mnie zaczynają się ferie dopiero 8 lutego więc sobie poczekam, ale przynajmniewj mam jeszcze to wolne przed sobą :o czekam oczywiście na kolejny tak wspaniały rozdział! buziaki :*

    wishmeyourself

    ReplyDelete
  7. Padłam *.* kocham, kocham!!! Jest boski! Oni są taką piękną parą... Współczuje końca ferii i mam nadzieje na szybki CD! ;) <3

    ReplyDelete
  8. Ten rozdział był taki.. ciepły, pełen niesamowitych uczuć. Czytałam go wczoraj do poduszki, nie mogłam usnąć, więc sobie tu weszłam.
    Aż cieplej na sercu mi się zrobiło, gdy czytałam moment, w którym Zayn tłumaczy Evelyn, dlaczego jest z nią, a nie z rodziną.
    Dodatkowo chwila na cmentarzu. Jednak do niej przyszedł i przytulił. Niewiarygodne, tyle wsparcia od jednej osoby, która też go potrzebuje. Chyba najpiękniejsza rzecz jaka może być, taka bezinteresowna miłość, która zdążyła już dojrzeć i wiele przejść.
    I następna rzecz, że potrafiłaś to tak dobrze opisać, zupełnie jakby to działo się naprawdę. Żadne typowe love story, coś, co równie dobrze mogłoby przytrafić się każdemu, mnie, Tobie, czy komuś innemu. Uwielbiam takie historie z życia wzięte.
    Uwielbiam Ciebie c:
    Czekam na kolejny!
    P.S : Mogłabyś informować mnie na gg (28983763) ? Byłabym niezmiernie wdzięczna, bo lepiej jest mi to wszystko wtedy ogarnąć : )

    ReplyDelete
  9. kurde :) jestes GENIALNA, CUDOWNA, ŚWIETNA :) piszesz niesamowicie, masz przeogromny talent, po prostu brakuje mi słów, nooo@@@@@@@@@@@@@ genialna jestes, jejuuuu *.* czekam na kolejny rozdzial (: i zapraszam http://ifindyourlips.blogspot.com/

    ReplyDelete
  10. Ech, cudo. Chyba nigdy ci nie dorównam w pisaniu o:
    Dopiero dzisiaj ogarnęłam, że nie przeczytałam 19 rozdziału. Jejku, jak ja mogłam?! Przepraszam. :)
    Jakaś taka zalatana jestem :D:D
    Rozdział cudowny, perfekcyjny w każdym calu. No i najważniejsze, że Zayn pozbierał się po śmierci ojca. Cudowne było to jak zaoferował się, że z nią pojedzie *-*
    Myślę, że w Paryżu wydarzy się parę ciekawych rzeczy. Mylę się? :3
    A na następny rozdział czekam z niecierpliwością! Będę cię poganiać, nie bój się! :D
    + u mnie nowy rozdział c:

    ReplyDelete
  11. Bardzo, baaardzo przepraszam, że nie przeczytałam i nie skomentowałam poprzedniego rozdziału;< ale nie spodziewałam się, że do weekendu dodasz już 20;o
    Zacznijmy od początku. Babcia. Kocham swoją babcię, ale ta w opowiadaniu jest rewelacyjna! Ona zawsze potrafi powiedzieć, coś co zmusi do myślenia, do działania. Zwłaszcza jeśli chodzi o chłopaków. Ale słowa Gertrude utknęły i mi w głowie:)
    I pojawił się Zayn!!! Umarłam, ale zmartwychwstałam, bo musiałam czytać dalej! Bardzo mnie cieszy, że chłopak przyjechał na święta do dziewczyny, a nie został z rodziną. I jeszcze pojechał z nią do Paryża! No po prostu coś pięknego. A ta scena na cmentarzu mnie cholernie wzruszyła! Normalnie prawie płakałam! Mam nadzieję, że następny rozdział-który dokończysz jutro, albo najpóźniej pojutrze xd-będzie równie wzruszający, jak ten. BTW jest to jedyny rozdział, jedyna historia, którą czytałam na blogu, która mnie tak wzruszyła. Bo nie wliczam w to książek, ale to jest inna historia już;p
    Tak więc nie wiem czy zrozumiałaś końcówke mojej wypowiedzi czy nie, BARDZO MI SIĘ PODOBA ROZDZIAŁ!:)
    Dziękuję za uwagę;)

    ReplyDelete
  12. Cześć :) Mam pytanie - jak uzyskałaś efekt 'rozmycia' , 'wycieniowania' czcionki? :) W menu i w komentarzach. x
    Byłabym wdzięczna za odpowiedź.

    ReplyDelete
  13. Przeprasza, przepraszam... Mam kolejne zaległości w czytaniu i komentowaniu, ale staram się to jakoś nadrabiać...
    Gdy wiedziałam, że mam dwa zaległe rozdziały do przeczytania u Ciebie, to cieszyłam się bardzo, gdyż wiedziałam, że będzie to tylko przyjemność i rozkosz dla mnie :D
    Evelyn i Zayn... Ja nawet nie wiem jak mam powiedzieć, jak bardzo uwielbiam tą dwójkę razem... Są przedstawieni przez Ciebie w tak cudowny sposób, że ja się rozpływam... A gdy czytam o Zaynie i wyobrażam sobie na przykład jego figlarny uśmiech, czy to jak oblizuje wargę... O jezu... Znowu dekoncentracja taka, że marzę o różnych rzeczach i odbiegam myślami gdzieś daleeeeeeko... Dobra, wracam do rozdziału, bo znowu za bardzo się rozmarzyłam :) Cudownie czyta się to, jak widać jakim uczuciem darzą siebie wzajemnie. Kocham czytać takie fragmenty. A jak dodałaś, że będzie wyczekiwany moment Evelyn-Zayn... To prawie rzuciłam telefonem o ścianę, bo chciałam więcej :D Ech, ciekawe co sobie teraz o mnie pomyślisz... "Pewnie jakaś idiotka"... Ale ja już tak mam, jak czytam, to bardzo się wczuwam..,
    Zapewne mówiłam ci to już nie jeden raz, ale to w jaki sposób ty piszesz... Mi zapiera dech w piersiach i naprawdę Ci zazdroszczę. Jesteś cudowna i jestem pewna, że mogłabyś wydać książkę, a ja byłabym chyba pierwszą, która by ją kupiła :) (Mam nadzieję, że jak się już tak stanie, to będę mogła liczyć na jakiś autograf z dedykacją? :))
    Dobrze, koniec już tego mojego gadania. Przepraszam, za chaotyczny komentarz, ale mimo tego mam nadzieję, że się w nim jakoś połapiesz.
    Życzę jeszcze więcej weny i przesyłam moc buziaków :)
    A i jeszcze jedno pytanie mam do Ciebie:
    Kiedy możemy spodziewać się kolejnego rozdziału? :)

    I przy okazji zapraszam także na kolejny, nowy rozdział u mnie: http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/ :) xx

    ReplyDelete
  14. Jest idealnie! <3
    Kocham to opowiadanie i za każdym razem jak czytam kolejny rozdział wcielam się w rolę głównej bohaterki :)

    ReplyDelete