19/10/2012

Rozdział dwunasty.



      Ciemnowłosa ułożyła usta w rozkosznym uśmiechu. Prawdopodobnie za sprawą Travisa, który dotknął jej karku miękkimi, ciepłymi wargami. Zayn skrzywił się nieznacznie na ten widok, ponownie odwracając wzrok na ekran telewizora. Spiął mięśnie i zacisnął dłonie, gdy usłyszał cichy chichot brunetki, który został wywołany przez nikogo innego, jak siedzącego obok niej  chłopaka. Wyobrażając sobie, że ten cholerny dupek mógłby jej coś zrobić, wykorzystać, a później zostawić, zimny pot oblewał jego ciało. Nie potrafił trzeźwo myśleć w jego obecności. Wspomnienia powracały, niczym bumerang. Myśl pozytywnie, Zayn, pomyślał. Nic jej się nie stanie, jeśli tylko szybko uwiniesz się ze swoim planem. Ale najpierw będzie trzeba go wymyślić. Zmarszczył ciemne brwi, pomiędzy którymi pojawiła się pionowa bruzda.
- Niall! – warknął niezadowolony, gdy poczuł jak czerwony żelowy misiek obija się o jego policzek.
- Przecież to Louis – jęknął Irlandczyk, słysząc złowrogi ton przyjaciela. – Nie rozumiem, dlaczego dzisiaj wszyscy się na mnie uwzięli.
Mulat wywrócił oczyma poirytowany zachowaniem reszty zespołu, po czym wstał. Powoli przy pomocy kul skierował się u podnóża drewnianych, krętych schodów.
- Może ci pomóc? – Z salonu dobiegło pytanie Payne’a, który obserwował chłopaka. 
- Nie, dzięki. Dam sobie radę – mruknął, po czym powoli zaczął wchodzić na kolejne stopnie. Gdy stanął na drewnianej podłodze w jasnym, podłużnym korytarzu rozejrzał się w lewą i prawą stronę. Masa brązowych drzwi. Tylko które prowadziły do łazienki? Nabrał powietrza w płuca, po czym skierowała się w jednym z obranych kierunków.
Szedł przyglądając się oprawionym fotografiom, które ozdabiały jasne ściany. Temat fotografii był mu odległy, ale zdjęcia według niego były bardzo dobre. Osoba, która była ich autorem, musiała mieć niebywały talent. Idąc, śledził wzrokiem następne zdjęcie, aż w końcu jego wzrok spoczął na lekko uchylonych drzwiach. Zagryzł wargę, zastanawiając się co kryje się za drewnianą przeszkodą. Delikatnie, aczkolwiek niepewnie pchnął drzwi, które otworzyły się przed nim na oścież. Jego oczom ukazał się duży pokój o brzoskwiniowych ścianach, które idealnie współgrały z ciemnymi zasłonami. Duże łóżko z masą poduszek, stolik, fotel i sztaluga. Ostatnia rzecz przykuła największą uwagę Zayna. Wejść czy nie wejść? A co jeśli ktoś mnie przyłapie? Evelyn będzie wściekła. Słowa obijały się w jego głowie, podczas gdy on bacznie lustrował dalszą część pokoju. Zajmie mi to tylko chwilę, pomyślał, po czym przekroczył próg pomieszczenia. Od razu skierował się ku drewnianej konstrukcji, do której poprzyczepiane były zamalowane kartki. Większość z nich było zarysami projektów ubrań, które należały do Léonie. Były to ostatnie prace słynnej francuskiej projektantki, a matki Evelyn, które nakreśliła kilka dni przed swoją śmiercią. Brunetka nie mogła wyjść z podziwu, gdy widziała jak matka ostatkami sił uparcie dzierży ołówek i przesuwa jego rysikiem po mlecznobiałym papierze, czy też krząta się po swojej pracowni ze zwojami materiałów. Evy mówiła jej, aby dała sobie z tym spokój. Żeby leżała i odpoczywała, ale ona i tak stawiała na swoim. Ciemnowłosa nie mogła nic zrobić. Przebywając przy wymizerniałej kobiecie z błękitną chustą na głowie, zapadniętymi oczyma, które wciąż błyszczały swoją nieskazitelną zielenią, czuła się wtedy bezsilna. Zrezygnowana. Nie mówiąc już nic więcej, oferowała jej pomoc przy pracy, wiedząc, że tylko tak będzie miała ją na oku.
Zayn przeglądał kolejne szkice. A prócz projektów nie znalazł nic innego. Odsunął się od sztalugi. Rozejrzał się jeszcze raz po pokoju, po każdym meblu. Na małej szafeczce przy łóżku, tuż obok lampki, stała srebrna ramka. Wziął ją do ręki, przyglądając się kolorowej fotografii, na której znajdowały się dwie osoby. W drobnej, ciemnowłosej dziewczynce o zielonych oczach i uroczym uśmiechu rozpoznał Evelyn. Ubrana była w białą tiulową sukienkę. Tuż za nią, stała roześmiana kobieta. Jej rysy twarzy, uśmiech, mały nos i zielone oczy były niemalże identycznie jak u dziewczynki. Niewykluczone było, że była to matka Evelyn.
Kąciki aksamitnych warg Mulata powędrowały nieznacznie do góry. Odłożył ramkę na miejsce i postanowił jak najszybciej opuścić pokój. Nie chciał zostać przyłapanym na zwiedzaniu pomieszczenia. A już na pewno nie przez właścicielkę pokoju, choć uważał, że w przypływie złości dziewczyna zabawnie marszczyła swój mały nosek.
Zaśmiał się pod nosem, zamykając za sobą drzwi.      

      Rajska, sielankowa okolica od samego początku robiła na Evelyn ogromne wrażenie. Napawała się wszechobecnym, niebiańskim spokojem i magią tego zakątka. Szeroko otwierając oczy ze zdziwienia, lustrowała okolicę, uśmiechając się pod nosem. Kiedy wysiadła z auta i wreszcie mogłam wyprostować nogi po podroży, poczuła jak masa świeżego, żywego powietrza napływa do nozdrzy, pozwalając jej oddychać pełną piersią. Zatrzymała się na moment, przymykając powieki i mając wrażenie, że leciutki wietrzyk bawi się  kosmykami włosów, które nie zostały wpięte do warkocza.
Niespodziewanie poczuła, jak męskie, mocne ręce zdecydowanym ruchem oplatają ją w talii, przyciągając do ciała właściciela. Westchnęła cichutko, mimowolnie się uśmiechając.
- Widzę, że ci się tutaj podoba – szepnął, opierając brodę na jej nagim ramieniu.
- Cudowne miejsce, nie dziwię się, że Charlotte chce mieć w tym miejscu ślub - odpowiedziała urzeczona, odwracając się w stronę chłopaka.
- Nie przepadam za takimi imprezami – powiedział Travis. – Bardziej podoba mi się ta druga część wyjazdu.
- To jest jakaś druga część? – spytała zdziwiona, marszcząc czoło.
- Oczywiście - mówiąc to, wbił się w jej szyję niczym spragniony świeżej krwi wampir.
W natłoku piętrzących się emocji ponownie zamknęła oczy, kiedy chłopak zachłannie pieścił każdy skrawek jej karmelowej skóry. Wzlatując tysiące metrów nad chodnikami, zielonymi krainami i lazurowymi jeziorami, czułam, że będzie to niezapomniany weekend.  Tym bardziej, że w jej pobliżu będzie czuła obecność swojego Anioła o urokliwych orzechowych oczach.
Po paru ulotnych minutach wszyscy skierowali się ku okazałemu, jasnemu budynkowi, który malował się w oddali. Otaczała ich wrażliwa cisza, przerywana jedynie zabawnym stukaniem kul Malika o elegancki chodnik, prowadzący gości do hotelowego królestwa. Evy złapała swojego chłopaka pod ramię, kiedy zaczęli się wspinać po błyszczących i śliskich stopniach prowadzących do głównego wejścia. Cały budynek utrzymany był w kremowej tonacji i przypominał ustronną rezydencję arystokracji. Z uznaniem rozglądała się dookoła, podziwiając budowlę. Kiedy wielkie, drewniane drzwi się przed nimi uchyliły i weszli do środka stąpając po długim dywanie, poczułam się wyjątkowo.
Całą grupą udali się do recepcji, aby odebrać klucze do pokoi. Okazało się, że większość weselnych gości już dawno przybyła, więc zostały im przydzielone ostatnie pomieszczenia na samej górze. Travis łapczywie wyrwał uroczej recepcjonistce kluczyk do dwuosobowej sypialni, i szczerząc w kierunku Evelyn zęby, pomachał jej nim przed nosem.
-Kochanie, czas zacząć nasz mały urlop.
Brunetka wywróciła oczyma zabierając chłopakowi kluczyk, po czym razem z Viviene udała się w kierunku windy. Nacisnęła przycisk z numerkiem 5 i winda ruszyła w górę.
- Nie wierzę, że to już jutro – odezwała się blondynka, przeczesując swoje długie włosy palcami i przeglądając się w lustrze.
- Ja też. Jeszcze niedawno podczas obiadu oznajmili nam swoje zaręczyny.
- Poprawka, mnie i Harry’ego. Ty doskonale wiedziała o zamiarach swojego taty. – Zmrużyła lekko powieki i spojrzała z pretensjami na Evy, która zaśmiała się.
Rozbrzmiał cichy dźwięk, a zaraz po nim drzwi rozsunęły się.  Brunetka złapała za rączkę swojej walizki i wyszła na jasny, podłużny korytarz.
- Jaki masz numer pokoju? – spytała Viv, która właśnie dołączyła do ciemnowłosej.
- Eee… 390 – powiedziała, sunąc spojrzeniem po złotych tabliczkach z numerami. – Znalazłam. – Uśmiechnęła się, po czym ruszyła w kierunku pokoju.
Evelyn mruknęła ciche „Okay.”, po czym sama zajęła się szukaniem apartamentu, który został przydzielony jej i jej chłopakowi.
Przemierzała wolnym krokiem gustowny korytarz. W końcu zatrzymała się pod drzwiami, których złota tabliczka głosiła „379”. Przekręciła posrebrzany kluczyk w zamku, po czym pchnęła drzwi i weszła do środka. Ściany i zasłony były  w kolorze beżu. Na ciemnej, drewnianej podłodze leżał miękki dywan, który również był w tym samym odcieniu. Odłożyła walizkę pod ścianę i opadła na świeżą pachnącą pościel. Zamknęła oczy, wdychając subtelny zapach lawendy, która unosiła się znad poduszek i kołdry.  Wystarczyła krótka chwila, aby Morfeusz zabrał ją do swojej krainy.

      Do pokoju przez otwarte okno napływały masy świeżego powietrza, który zabawnie mącił się z zapachem jabłek i malin. Gdzieś pomiędzy tą rozkoszną mieszanką, stało nasze wielkie, istnie królewskie łoże, nakryte puszystą, śnieżnobiałą pościelą. Ciemnowłosa leżała nieco podkulona, opierając podbródek na torsie Travisa, roziskrzonymi oczami wpatrując się w matowy ekran laptopa, co chwilę śmiejąc się z zabawnej, ale piekielnie zboczonej, ulubionej komedii chłopaka. Z jego ust wyrywał się gromki śmiech, przerywany nieznośnym wierceniem się i łaskotaniem dziewczyny drugą ręką za uchem.
- Wiesz, że ten film obejrzałem po raz pierwszy, kiedy miałem 12 lat? – próbował zwrócić na siebie uwagę, delikatnie szczypiąc ją opuszkami palców w policzek. – Nie mogę uwierzyć, że nigdy tego nie oglądałaś!
- Po prostu jestem trochę od ciebie przyzwoitsza, mój drogi – odpowiedziała, wystawiając w stronę chłopaka język.
- I kto ci w to uwierzy? – zapytał, odstawiając laptopa na bok i niebezpiecznie pochylając się nad dziewczyną. – Jestem w stanie nawet założyć, że jesteś gorsza od bohaterki tego filmu.
- Tego już za wiele! – powiedziała, marszcząc nos i popychając chłopaka, sprawiając, że teraz to ona była na górze. Chłopak rozkosznie się chichotał, rumieniąc na twarzy. Patrzył na nią rozanielonym i niezwykle przenikającym wzrokiem, trzymając ręce na jej kształtnych biodrach. Czuła, jak przechodzą go ciarki, kiedy dla zmyłki powoli zaczęła masować jego zmęczone barki, a po chwili z impetem chwyciła za dużą, puchową poduszkę i wycelowała nią w twarz bruneta. Zaniosła się głośnym śmiechem, widząc jak chłopak otrzepuje się z łagodnego puchu, który osiadł mu na włosach. Travis nie czekał ze słodką zemstą i szybkim ruchem chwycił kolejną poduszkę i już nią miał celował w Evy, kiedy niespodziewanie rozległo się głośne pukanie do drzwi. Zastygła, i odrzucając kołdrę, głośno krzyknęła:
- To sukienka! Travis, to sukienka! – W omoku podniosła się z miejsca i zaczęła biegać w kółku po pokoju, po drodze zatrzymując się przy swoim mężczyźnie i obdarzając go namiętnym całusem.
Po chwili stanęła w drzwiach i doprowadzając siebie do ładu, leciutko je uchyliła. Ujrzała przed sobą egzotycznej urody mężczyznę, który w swoich umięśnionych ramionach dzierżył starannie zapakowany, podłużny pakunek. Parę razy z radości podskoczyła na jego widok, a następnie obdarowała promiennym uśmiechem.
- Bella Evelyn, ma się rozumieć? - zapytał nieco zdezorientowany, ale uroczy posłaniec, wręczając mi paczkę.
- Tak, dziękuję – powiedziała cała w skowronkach, odbierając przesyłkę.
- Żebyś jeszcze kiedyś tak reagowała na mój widok – mruknął, a następnie ponownie ułożył laptopa na swoich kolanach i skończył oglądać film.   

      Evelyn nigdy nie spodziewała się, że popołudniowe przygotowania do ślubu rodzicielki rodzeństwa Styles oraz jej ojca, będą sprawiać jej tak wielką przyjemność.
Kiedy wesoło krzątała się po pokoju, czując jak przesiąka kwiatowym zapachem perfum, miała wrażenie, że wszystko, co ją otacza jest bajką. Bajką, w której wszyscy goście odgrywali główne role, mocno trzymając się za ręce.  
Teraz był czas na nią. Ostrożnie ułożyła długi pakunek na łóżku i płynnym ruchem zaczęłam go otwierać. Nie minęło kilka sekund, a ją ujrzała. Miała wrażenie, że jej zielne oczy lśnią pośród lekkiego półmroku, panującego w pokoju. Delikatnie wyjęła sukienkę z pudełka i przyłożyła ją do ciała. Krwiście czerwona kreacja robiła olśniewające wrażenie. Uśmiechała się sama do siebie, kiedy układała ją na ciele, zgrabnie dopinając zamek. Gdy już ją nałożyła, ponownie stanęła przed lustrem, dokładnie się sobie przyglądając. Zdradliwie krótka, ukazująca jej zgrabne nogi sukienka bez ramiączek z przedłużanym tyłem, szalenie jej się podobała. Wsunęła na stopy czarne, lakierowane  szpilki z wyciętymi czubkami. Cieszyła się na zbliżający się, gwieździsty wieczór i pełną zabawy noc. Chwyciła w ręce niewielką, ale urokliwą wiązankę pachnących kwiatów i była gotowa, aby ruszyć ku kolejnej przygodzie.
Przeglądając się w ogromnym lustrze w złotych, misternych oprawkach, wyobrażała sobie, że szykuje się na wielki, magiczny bal. Parę razy wesoło okręciła się wokół własnej osi, a potem rozpuściła swoje długie włosy, pozwalając aby loki swobodnie opadły na ramiona. Zadziornie się do siebie uśmiechnęła, a następnie rześkim krokiem przeszła do drugiego pomieszczenia.
Zatrzymała się w progu komnaty widząc, zebranych znajomych. Oparła się o futrynę drzwi, delikatnie stukając w nią palcami. Wszyscy byli już gotowi do uroczystości, która miała zacząć się za 40 minut.
Brązowowłosa spojrzała ukradkiem  na Zayna. Stał na środku pokoju z lekko uchylonymi ustami, podpierając się na kuli. Namiętnie wpatrywał się w jej osobę. Ubrany był w ciemny garnitur i białą koszulę. Tak jak pozostali.

      Niewielka, miejscowa kapliczka zapełniała się z minuty na minutę. Biały, elegancki budynek tętnił dzisiaj radością i pozytywną energią. Buszujący nad nimi zapach rześkiej konwalii zapowiadał przepełnioną miłością uroczystość. Evelyn zajęłam miejsce między Travisem  a Liamem  w jednej z pierwszych ławek i wlepiła wzrok w malujący się przed nimi ołtarz. Przyozdobiona białymi kwiatami główna cześć budynku wspaniale komponowała się z wydobywającą się ze starego fortepianu muzyką. Ponownie poczuła się jak w bajce, jakbym powracała do swoich dziewczęcych marzeń o romantycznym ślubie, zwiewnej sukni ślubnej i czarującym towarzyszu życia. Rozczuliła się otoczeniem i odwróciła do tyłu, patrząc jak wielkie oszklone drzwi zapraszają ludzi do udziału w tej magicznej okazji.
Po długim, bordowym dywanie ciągnącym się przez całą kapliczkę stąpały kolejne, elegancko ubrane osoby. Kiedy wszystkie ławki zostały wypełnione po brzegi, a stojące na małych stoliczkach aromatyczne świeczki się zapaliły, wiedziała, że uroczystość się zaczęła. Obserwowała, jak w wejściu ukazuje się wysoka, kobieca postać, sunąca się do przodu w rytm melodii. Piękna, ale skromna suknia lśniła pośród panującego półmroku. Widziała pełen szczerego szczęścia uśmiech kobiety i podekscytowane, ale lekko zdenerwowane oczy. Miała ochotę zaklaskać w ręce z radości, przerywając tą cichą chwilę rozczulenia.
Gdy Charlotte dotarła do centralnej części kapliczki i złączyła dłonie ze swoim wybrankiem, poczuła, jak jej oczy zachodzą łzami wzruszenia. Napawała się krystalicznym szczęściem pary i świeżością potężnego uczucia.
Nagle poczuła, jak ktoś czule , a zarazem uparcie wpatruje się w jej osobę. Popatrzyła w bok i zetknęła się spojrzeniem  Malika. Przeszły ją ciarki, a łzy zaczęły jeszcze intensywniej spływać po policzkach. Po mimo odległości, która ich dzieliła, zauważyłam, że oczy Mulata są także pełne rozczulenia. Zwróciła ponownie głowę do przodu. Leciutko oparła ją na ramieniu Travisa, wtulając się w ciemną marynarkę. I wsłuchując się w bicie jego serca, dotrwała do końca ślubu.

_
Krótko i zwięźle: odrobinę mniej Zayna, a więcej Travisa. Ale mi osobiście się bardzo podoba. Nie wiem jak Wam. :) Kiedyś któraś z Was napisała, że nie jest pewna, czy poprawnie wyobraziła sobie opisaną sukienkę. Tym razem możecie zobaczyć kreację Evelyn. Prosta, skromna i bardzo mi się podoba. Też chcę taką! 
Do następnego. x

16 comments:

  1. Opisujesz tutaj tak ładnie tego Travisa no i wgl jest miedzy nim a Evy fajnie, ale i tak go nie lubie. Nie wiem czemu;o Szkoda mi Zayna, bo patrząc się na te dwójke musi niezle cierpiec...biedactwo moje^^

    ReplyDelete
  2. Mi również podobają się momenty z Travisem, ale brakuje mi Zayna. Nawet te krótkie wzmianki, spojrzenia Eve i Mulata są magiczne. Liczę, ze w następnej części trochę namieszasz ;>
    Rozdział bardzo mi się podoba!
    Do następnego! xxx

    ReplyDelete
  3. Proszę, proszę niech Zayn coś zrobi, żeby Evelyn nie była już tym Travisem. Mnie się wydaje, że on ma jakąś złą przeszłość związaną z Zaynem.
    I tak mi się bardzo ten rozdział podobał! :)
    Kocham, kocham tego bloga! :D
    Z niecierpliwością czekam na next!:D
    Zapraszam na mojego bloga (new rozdział)
    Pozdrawiam :D

    one-love-one-band-one-direction.blogspot.com

    ReplyDelete
  4. To chyba byłam ja,z tą sukienką,tak mi się wydaje i rzeczywiście jest cudna *.*
    Bardzo dobrze,że ci się podoba ten rozdział bo jest genialny ^^
    Fragment Zayn'a fantastyczny!Ale nieładnie się tak wkradać do czyjegoś pokoju :P
    I tak myślę z czego Evy się tak cieszy jak głupia,myślałam,że przyszedł prezent dla nowożeńców a tu sukienka :P Jeszcze miałam inną opcje,że Zayn jej coś przysłał jak przeczytałam tylko o kurierze,ale jak był wybuch radości to odrzuciłam tę opcję.
    Matko jak ja kocham jak Zayn i Evy się na siebie patrzą. Jak sobie to wyobrażam,to to gigantyczny uśmiech na twarzy *.*
    I słodkie są te sceny z Travisem,no ale wolę parę Zayn i Evy :D Ciekawi mnie co Travis zrobił Zayn'owi. Nie trzymaj nas tak długo w niepewności nooo :D
    Czekam na nowy! xx

    ReplyDelete
  5. Wspaniałe, ale wolałabym żeby była z Malikiem... ;)

    ReplyDelete
  6. O matko! Rozdzial mnie rozjebal doslownie o_O Wolałabym żeby Evelyn była z Zaynem,Travis jest spoko,ale wole Zayna:D

    ReplyDelete
  7. Świetny rozdział ale mnie brakuje Zayn'a. I czekam na jakąś konfrontację Zayn'a i Travis'a.

    xoxo

    ReplyDelete
  8. Supcio !! <3
    zapraszam do sb:
    http://larrystylinsonforeverinmyheart.blogspot.com/

    ReplyDelete
  9. Wspaniały! ♥

    ReplyDelete
  10. Dziewczyno, jesteś zaje.ista! Ku.wa no, piszesz takie mega wyje.ane w kosmos opowiadanie, że chyba zaraz ku.wa orgazmu tu dostanę ! Ale pliss, więcej Zayna <3 Nie mogę się już doczekać nowego rozdziału ! A, i sorki za przekleństwa

    ReplyDelete
  11. Proszę więcej Zayna,
    Wiem, że piszę już drugi kom, ale czekamm już na next.
    Mam nadzieję, że Zaynowi puszczą nerwy i zacznie walczyć o Evelyn.
    Jeszcze raz -kocham tego bloga, wielbię rozdziały i ty dziewczyno masz talent xD
    Pozdrawiam,


    one-love-one-band-one-direction.blogspot.com (4 rozdział- new+post na temat głosu Zayna *___*)
    Serdecznie zapraszam...

    ReplyDelete
  12. Sukienka Eve jest przecudna, ale raczej wolę się skupić na dziewczynie i ostatniej scenie, już na ślubie. Na początku - Boże, kocham takie uroczystości! Są pełne miłości, uczucia, ach. Ech, Zayn nie potrafił oderwać od niej wzroku... To takie słodkie. Zastanawiam się, czy powinnam już zacząć się przyzwyczajać do tego, że Travis tak szybko nie zniknie z życia dziewczyny? A może oni w ogóle będą już zawsze razem, chociaż ona i tak skrycie kocha Zayna? Hm... i tak coś mi się nie podoba w postaci Travisa. To znaczy nie w kontekście, że nie podoba mi się jak go kreujesz - w ten sposób jest oczywiście cudownie, bo facet ma w sobie nutkę tajemnicy - tylko coś mi nie gra w samym bohaterze. Chyba własnie przez tę tajemnicę. Budzi grozę i w ogóle. Choć dla Eve jest taki miły i przy niej jest taki uroczy, to zaczynam się zastanawiać, czy taki jest na prawdę, czy to tylko gra? No cóż, żeby się dowiedzieć to sobie chyba poczekam, co? :D No nic, więc z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału, w którym mam nadzieję będzie już nieco więcej Zayna ;) Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny, xx! :)

    ReplyDelete
  13. Omomom *. * Cudowny rozdział. :D
    Boże, wpędzasz mnie w kompleksy :< Nawet nie wiesz ile ja bym dała, żeby pisać choć trochę tak świetnie jak ty!
    A co do rozdziału, bardzo mi się podoba. Dobrze, że dałaś trochę więcej Travisa, mimo że nie przepadam za gościem. No ale nie można się wiecznie trzymać jednego, prawda?
    Jest świetnie, bosko, trochę tajemniczo i z nutką takiego nie wiem czego, ale to też jest świetne *.*
    Hahahah:D Nie jestem dobra w wyrażaniu swojej opinii :<

    Zapraszam do siebie na rozdział ostatni : the-world-of-my-lifee.blogspot.com

    ReplyDelete
  14. U mnie epilog, a na drugim blogu rozdział 3 :)

    the-world-of-my-lifee.blogspot.com
    now-leave-me-alone.blogspot.com

    ReplyDelete
  15. Fajny rozdział, fajny blog:) Super piszesz

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    ReplyDelete
  16. o faaaak, ale się opuściłam w czytaniu blogów, po prostu ta szkoła mnie wykończy! Zaraz pędzę czytać poprzednie rozdziały!

    Co do tego. Wszystko jest takie magiczne, no wprost cudowne. Brakuje mi słów by opisać to co czuję podczas czytania Twoich rozdziałów. Jednak prosiłabym trochę więcej Zayna! :))

    +u mnie 5, zapraszam :)
    scars-future.blogspot.com

    ReplyDelete