06/06/2013

Rozdział dwudziesty trzeci

         Delikatnie opadła na luksusowe łoże. Przeturlała się parę razy po aksamitnej pościeli, ogrzana głosem Zayna, który wciąż buszował w jej głowie. Drapieżna chrypka chłopaka niepoprawnie namieszała w umyśle brunetki, bałaganiąc, szarpiąc i gryząc zmysły. Czekała na niego. Wiedziała, że przyjdzie, mimo to, zamieniłam łóżko w komnatę w ostatniej wieży. Leżała otulona jedynie koronkową, białą bielizną. Wędrowała myślami po wspomnieniach, w których grał główną rolę. Widziała jego drżące ręce, kiedy ściągał z siebie koszulkę w kącie pokoju. Delikatnie, a zarazem drapieżnie zrzucał ubranie i obnażał swoje ciało. Był piękny, idealny nawet wtedy, gdy siedział przy basenie otoczonym świeczkami. Tamtego wieczoru po raz pierwszy naprawdę zwróciła na niego uwagę. To dręczyło i wykańczało. Głodna miłości, zachłyśnięta chwilą. Nadal wspomina moment, gdy szli nocną alejką. Kiedy dostała od pijanego adoratora butelką w głowę, a Mulat dzielnie mimo wszystko potrafił ją obronić i w silnych ramionach zanieść do domu. Czuła się jak Królewna, wyratowana przez swojego bohatera. Pierwszy papieros, pierwszy zapach śmierdzącego oparu, właśnie z nim. Widziała, jak seksownie i niemalże fachowo robi kółka z dymu i puszcza je w powietrze. Nie sposób zapomnieć, jak roztrzęsiona wycałowywała z niego duszę podczas pobytu u jego rodziny. Była taka roztrzepana i niemalże szczęśliwa, pewna, że niedługo się z tym pożegna. Wciąż odczuwa ten chłód, który towarzyszył im, gdy siedzieli na balkonie w jego apartamencie. Parę tygodni później znalazł się z nią w Paryżu. Był przy niej i bezinteresownie czuwał, niczym dobry Anioł. Kochała go, kochała z całego sercu i była święcie przekonana, że był najlepszym, co spotkało ją w całym dziewiętnastoletnim życiu.
          Zapadł mrok. Ostatnia noc na rajskiej wyspie. Łagodny szum oraz zapach oceanu wdzierały się przez potężne balkonowe drzwi do domku na palach osadzonego w lazurowej lagunie. Evelyn przekręciła się na brzuch, brodę opierając na złożonych dłoniach. Czekała na swojego chłopaka, który wyjdzie z łazienki i zabierze w miejsce, o którym wspomniał przed południem. Niestety nie powiedział co to za miejsce, co się tam znajduje i po co tam idą. Uznał to za niespodziankę dla niej. Ale co to mogło być? Nic szczególnego poza lazurową wodą, białym piaskiem i egzotyczną, bujną roślinnością, nie było tutaj. Ze świstem wypuściła powietrze zalęgające w płucach i sprawdziła godzinę. W tym samym czasie drzwi do łazienki otworzyły się i do sypialni wszedł Mulat. Zwróciła stęskniony wzrok ku brązowym tęczówkom.
          - W końcu. Już myślałam, że się nie doczekam – oświadczyła, zwinnie zeskakując z łoża na drewniany parkiet. Odgarniając na bok pukle ciemnych włosów, pochyliła się nad walizką, by wyjąć z niej sukienkę w kwiaty.
          - Masz rację, ubierz  się – powiedział lustrując zgrabne ciało dziewczyny, kusząco przy tym zagryzając dolną wargę. Nieco dłużej zatrzymał się na jej dolnej partii, a mianowicie na zgranych, opalonych nogach.
          Evelyn natychmiast wyprostowała się i odwróciła przodem do Zayna, który pożerał wzrokiem jej półnagie ciało. Miała zamiar coś powiedzieć, ale widząc stan w jakim się znajdował dała sobie spokój i szybko zarzuciła na siebie kreację, a na stopy wsunęła sandałki. Teraz była gotowa na niespodziankę.  
       Nad brzegiem oceanu świat wygląda tak pięknie, spokojnie, bezproblemowo. Wilgotne powietrze znad akwenu docierało do nozdrzy i syciło turystów. Delikatne, ciepłe powiewy wiatru kołysały soczyście zielone liście palm, a kojący szum dobiegał do uszu. Podmuchy tańczyły, robiąc przeróżne salta, piruety, podskoki i obroty między dwójką, trzymających się za ręce, ludzi. Na znak chłopaka przystanęli. Brunetka z uwagą wpatrywała się w Mulata, który z kieszeni jasnych spodni wyciągnął czarną przepaskę.
          - Odwróć się – zakomenderował, na co dziewczyna posłusznie przystała. Kawałek ciemnego materiału przysłonił jej oczy uniemożliwiając dalszą widoczność.   
          - Zayn, czy to konieczne? – spytała, kiedy poczuła jak silne ręce jej ukochanego unoszą ją go góry, a następnie sama splotła swoje dłonie na jego karku. Malik nie odpowiedział. Uśmiechnął się jedynie, czego niestety Evelyn nie była w stanie dostrzec. Teraz pozostało jej tylko czekać, aż dotrą na miejsce.
          - Długo będziemy jeszcze szli? Zaczynam się trochę obawiać tej całej twojej niespodzianki. Mam tylko nadzieję, że nie zamierzasz wyprowadzić mnie w głąb wyspy i… - Nie przestawała swojego monologu, nawet kiedy ponownie poczuła pod stopami miękkość piasku. Dopiero gdy czarna przepaska zniknęła z jej twarzy, urwała będąc pod wrażeniem widoku, który na nią czekał.
           Między trzema niewielkimi palmami znajdował się niski, okrągły, nakryty śnieżnobiałym obrusem stolik położony na bambusowej macie. Środek jego blatu zajmował szkielet czarnego lampionu, w którego środku tliła się świeca. Po przeciwnych stronach znajdowały się dwa talerze nakryte srebrzystymi pokrywami, mieniącymi się w blasku świecy. Nie zabrało też naczyń z przeróżnymi egotycznymi owocami, owoców morza oraz butelki białego wina. Stolik okalały duże, miękkie poduszki, które tej nocy miały odgrywały rolę krzeseł. Magię owemu miejscu nadawały niezliczone ilości małych świeczek, które wypełniały puste przestrzenie wokół nich. Drobne płomienie unosiły się nad piaskiem, niczym świetliki ciekawe dalszego przebiegu ostatniej nocy.
          - Podoba ci się? – Ułożył dłonie na jej smukłych ramionach, a szeptem tuż nad uchem wyrwał dziewczynę z transu.
          - Tak – szepnęła, mrugając kilkakrotnie powiekami. – Tak, jest wspaniale – dodała głośniej, a cień uśmiechu przemknął po jej rumianej twarzy. Odwróciła się do chłopaka ujmując jego policzki w dłonie, po czym wspięła się na czubki palców i złożyła na jego wargach czuły pocałunek.  
          - Chciałem żeby ostatnia noc tutaj była wyjątkowa.
          - Och, Zayn, każda chwila z tobą jest wyjątkowa – mruknęła wprost w jego malinowe usta, tonąc w czekoladowej głębi i przyglądając się rozradowanym iskierkom.


„W ob­liczu Bo­ga oraz wszys­tkich obec­nych przyrzekłem jej miłość i od­da­nie w cho­robie oraz zdro­wiu i nig­dy jeszcze nic nie spra­wiło mi ta­kiej satysfakcji. Był to, pa­miętam, naj­piękniej­szy mo­ment w moim życiu.”
- Nicholas Sparks

          - Kłamiesz. Sam tego nie przygotowałeś – kontynuowała dalej, próbując odgonić szeroki uśmiech na bok, a zarazem lekko wbijając raz po raz wskazujący palcem w brzuch Mulata.
          - Jak możesz? – zapytał, nie kryjąc swojego wzburzenia, a po chwili zamilkł. – Ale skoro chcesz już naprawdę wiedzieć  - zaczął, owijając kosmyk ciemnych włosów dziewczyny na palec. – Była to seksowna pani z recepcji, na dodatek bardzo miła.
          - Zayn! – krzyknęłam oburzona podnosząc się do pozycji siedzącej.
          - Nie dokończyłem. Jest mniej więcej przed czterdziestką – oznajmił, uśmiechając się triumfująco, na co dziewczyna przewróciła oczami.
          - Po Harry’m mogłabym się spodziewać, że wdał się w kolejny niewinny flirt z gorącą czterdziestką, ale ty?
          Westchnęła, kiwając głową z niedowierzaniem, mimo to na twarzy przemknął cień subtelnego uśmiechu. Wstała z szarego koca i podeszła do stolika sięgając po kieliszek i opróżniając go do końca. Wziąwszy zieloną butelkę z trunkiem, odwróciła się w stronę Malika, siedzącego na ziemi i przyglądającemu się czemuś w oddali.
          - Na co patrzysz? – zapytała, siadając tuż obok. Ramionami oplotła jego barki, a głowę wtuliła w zagłębienie wdychając zmieszany zapach drogich perfum i żelu pod prysznic.
          - Myślę – odparł tajemniczo.
          - O czym? – drążyła dalej, wtulając się w swojego ukochanego jeszcze mocniej.
          - O nas, o tobie… o wszystkim - odparł szeptem, pochylając głowę w dół i muskając wargami przedramię dziewczyny. - Jest tyle rzeczy, o których chciałabym ci opowiedzieć. Jest tyle chwil, które chciałabym dzielić tylko z tobą. Mam w sobie tyle miłości, którą chce dać tylko tobie. Pamiętam, chwilę w której się poznaliśmy. Tego dnia nigdy nie zapomnę, bo właśnie wtedy poznałam ciebie, osobę, z którą chce dzielić resztę swojego życia. Jestem pewien, że to tobie jestem przeznaczony, że to ty jesteś mi pisana. Należę do ciebie, choć to nie kwestia posiadania. Tylko przy tobie jestem tak szczęśliwy, tylko przy tobie potrafię okazać swoje uczucia. Przepraszam, że niekiedy ciężko ze mną wytrzymać. Wiem, że często masz mnie dość. W każdym związku są kłótnie, jednak nasze są wyjątkowe. Mówią, że po burzy przychodzi słońce i szczerze powiedziawszy, tak też jest. Wiem, że bez ciebie moje życie straci sens, że bez ciebie nie będę potrafił normalnie funkcjonować. Wiem też że bardzo cię kocham i nigdy, ale to nigdy nie pozwolę Ci odejść. Nigdy, pamiętaj kochanie – odparł cicho na zakończenie i zwrócił się przodem do ukochanej. Zbliżył się do Evelyn i kładąc swoje ciepłe dłonie na jej twarzy, pocałował.
          Na początku siedziała zaskoczona, próbując utrzymać jedynie równowagę. Po chwili jednak czuła jak jej ciało się rozluźnia. Brunet napierał na nią całym sobą, doprowadzając wszystkie jej zmysły do szaleństwa. Niemalże bezwiednie zatopiła dłonie w jego włosach. Kiedy to zrobiła, chłopak przywarł jeszcze mocniej. Cały ten pocałunek był taki pierwszy, taki świeży, a jednocześnie była pewna, że nigdy w życiu nie przeżyła czegoś tak silnego i gwałtownego. Ich wargi nie współpracowały ze sobą. One walczyły. Na śmierć i życie. Również sam Zayn nie dotykał ust brunetki tak zwyczajnie, on je… atakował. A brązowowłosa nie zamierzałam mu się opierać, choć być może powinna? Władzę nad wszystkim, co się wtedy z nią działo, sprawował jednak nie rozum, a instynkt. Czuła, jak brunet  od czasu do czasu przygryzał jej wargi, sprawiając, że serce biło coraz szybciej i głośniej. Była tak skupiona na samym pocałunku, że niemal zapomniała, jak się oddycha. Oderwała się delikatnie od chłopaka, chcąc choć przez chwilę móc swobodnie odetchnąć. Malik spojrzał na nią ciepło, aczkolwiek niepewnie, a nawet przepraszająco.
          - Tak długo na to czekałam i w końcu mam ciebie przy sobie. W życiu nie czułam się tak dobrze, jak teraz. Zbudowałam na tobie cały mój świat. Na twoim uśmiechu i na twoim spojrzeniu. Na tym, że istniejesz. Wywróciłeś moje życie do góry nogami.
          - To źle?
          - Nie. Spotkanie ciebie to jedyna rzecz, która mi się udała od dziewiętnastu lat mojej marnej egzystencji. Kocham cię. To jedyna rzecz, której jestem absolutnie pewna. – Evelyn obdarzyła chłopaka najszczerszym uśmiech z możliwych. Bez chwili wahania pocałowała chłopaka prosto w usta, odnosząc nieodparte wrażenie, że jego wargi tak idealnie pasowały do jej. Mulat obejmował ją mocno w pasie, całując tak gwałtownie, że nie była już w stanie utrzymać pionu. Chłopak najwyraźniej to zauważył, bo po chwili położył ją na rozłożony koc i nachylając się nad nią, spojrzał głęboko w oczy.
          Zanurzył obie dłonie w brązowych puklach, chwytając jej głowę. Pocałunki Zayna były coraz to bardziej pożądliwe, a język i wargi zachęcające. Podczas gdy jedną rękę trzymał wciąż wplecioną w jej włosy, drugą powędrował w dół do talii i niżej, do pupy. Delikatnie ścisnął jędrny pośladek dziewczyny, przyciskając ją mocniej do swoich bioder.
          Evelyn czuła jego erekcję, delikatnie na nią napierającą. Jęczała wprost w jego usta, swoim językiem ocierając się o jego. Tak bardzo pragnęła go w tym momencie. Uniosła dłonie i delikatnie muskając opuszkami jego twarz, wsunęła je w miękkie włosy chłopaka. Brunet bez większych problemów pozbawił ją kwiecistej sukienki, pozostawiając ją jedynie w skąpym, koronkowym  komplecie. Panna Williams nie została jednak dłużna. Rozpięła koszulę i zsunęła ją z jego pleców. Tak, teraz mogła wodzić dłońmi po jego nagich ramionach i umięśnionym torsie. On natomiast całował czule jej szyję i dekolt. Stopniowo przenosił się coraz niżej, obdarowując muśnięciami jej nabrzmiałe piersi i brzuch. Oburącz chwycił za jej biodra, językiem zataczając kółka wokół pępka, po czym przygryzał lekko brzoskwiniową skórę. Ciche jęki wydostawały się z pomiędzy warg dziewczyny. Było to nieoczekiwane, ale zarazem bardzo podniecające. Wciąż trzymając dłonie w jego niesfornych włosach, próbowała uspokoić oddech. Spojrzała na niego kiedy jego twarz ponownie znalazła się na wysokości jej. Sięgnęła w dół, by po chwili rozpiąć guzik, a następnie zamek jasnych spodni chłopaka, które chwilę później podzieliły los koszuli i sukienki. Wpatrując się w jej oczy,  pochylił się nad nią i delikatnie łapiąc za kolana rozsunął jej nogi, wpełzając między nie. Z łobuzerskim uśmiechem pochylił się niżej całując podbrzusze, a później wewnętrzną część uda i dalej w górę  do cienkiego materiału bielizny. Kolejny cichy jęk rozdarł ciszę wokół na pół.
          Brązowowłosa czuła, jak ich pozbawione ubrań ciała niebezpiecznie zbliżają się do siebie, by po chwili połączyć się w jedność. Związek ciał i dusz, które tańczyły do rytmu bicia ich jednego, wspólnego serca. Doskonale wiedziała, że Mulat wyczuwa jej strach i niepewność. Jednak delikatność, z jaką muskał każdy milimetr skóry, nie chcąc zrobić jej krzywdy, dodawała odwagi. Poczuła, jak unoszące się między nimi gorące powietrze skrapla się w rosę zdobiącą zmęczone ciała. Ciężki oddech chłopaka wnikał w jej skórę, wywołując przyjemne, zimne dreszcze. Jego usta pochłaniały jej zadziwiająco łagodnie, a jego dotyk był niewiarygodnie troskliwy i subtelny. We wszystkim, co robili nie było cienia pośpiechu. Bo nie istniało coś takiego jak czas. Cały świat zatrzymał się w miejscu, by popatrzeć jak dwoje ludzi łączy się w najpiękniejszym akcie miłości z możliwych. By pozwolić im uwierzyć, że poza nimi nie istnieje absolutnie nic.
          Wszedł w nią jednym, płynnym ruchem. Evelyn zagryzła wargi tłumiąc w sobie jęk, kiedy poczuła w głębi ciała dziwne ukłucie. Znieruchomiał, patrząc na ukochaną oczami rozświetlonymi czułością. Ta, natomiast pokiwała głową na znak, że wszystko w porządku i ułożyła dłonie na jego ramionach. Przyjęła kolejny pocałunek i poczuła jak jego nabrzmiały penis wycofuje się powoli, by ponownie wbić się w jej kobiecość. Początkowo, ruchy jego bioder były powolne. Chciał, aby jej filigranowe ciało przygotowało się.  Gdy tak się stało, gdy dziwne uczucie zostało przyswojone, biodra dziewczyny dały o tym znać. Przyspieszył. Teraz miłość mówiła językiem obu ciał. Zabawnymi rumieńcami policzków, krzepkimi i spragnionymi oddechami, szybkimi biciami serc. Słodkimi jękami, kocimi ruchami bioder, wznoszącymi ku niebu i cichymi westchnieniami. Panicznymi drganiem rąk i namiętnym zapachem nadgarstków. Szeptem zgrabnych ust i uczuciem topiącym się w rozmarzonych oczach.
          Poczuła, jak słodka rozkosz narasta w jej wnętrzu, a następnie mogłaby przysiąc, że podczas orgazmu rozpada się na miliony kawałków pod jego ciężarem. Krótko potem przeciągły, głośny jęk dał znać, że i Zayn doszedł do miłosnego spełnienia. Dysząc i próbując uspokoić oddech otworzyła powieki, a spojrzenie utkwiła w twarzy chłopaka, który patrzył na nią łagodnie. Uśmiechnął się, po czym pocałował namiętnie jej usta i bezgłośnie opadł obok. Cały czas jednak nie spuszczając z niej wzroku.
          - Kocham cię – wymruczał, przyciskając Evy jednocześnie do siebie.
          Każdej nocy piekielnie za nim tęskniła. Szyła ze snów jego podobiznę, błądząc po ścieżce wspomnień. Teraz miała go przy sobie, leżącego tuż obok. Był niezwykle spokojny i głośno oddychał. Zrównoważone tchnienie Zayna otulało jej twarz, niczym kojący balsam. Pośród rozgrzanej ciemności tylko oni. Była pewna, że nie śpi, zupełnie tak jak ona. O czym myślał?

*

         Ty byłeś przy mnie, kiedy przeżywałam najpiękniejsze chwile mojego życia. Teraz powoli w myślach układam hymn dla Twojego serca, chociaż wiem, że mało w nim dla mnie miejsca. Oczy, którymi lustrujesz niesprawiedliwy świat niczym podmuch wiatru popychają do przodu. Tak naprawdę miłość poznaje się wtedy, gdy czuje się nadzwyczajny dotyk drugiej osoby. Przepełniony czułością, pożądaniem, dziecięcą radością. Zawieszam duszę na złotym łańcuszku. Jeśli chcesz, przyjmij ją proszę, a będę najszczęśliwszą istotą na całym globie. Jeśli nie, wyrzuć prosto w pianę, niech spadnie, aż w głębię oceanu i bezpiecznie zatonie. Smaku tych diamentowych ust także nie zapomnę, ponieważ pewnych rzeczy się nie zapomina. One tkwią w naszym umyśle i niespokojnie po nim buszują, nawet wtedy, kiedy tego nie chcemy. Nieumyślnie prowadziłeś mnie za rękę i pokazałeś świat miłości. Głęboko w nim zatonęłam, wszystkie drzwi słodkich ucieczek do rzeczywistości zostały przede mną zamknięte. Albo utonę w samotności, albo w twoich ramionach.
          Zaszyła się w kącie tylnego siedzenie, szczelnie opatulając płaszczem i szalikiem. Beznamiętnie przymknęłam oczy. Smoliste auto szybko pędziło przed siebie, zostawiając za sobą przepełnione lotnisko. Rozkoszne, zimowe popołudnie malowało się nad stolicą Wielkiej Brytanii. Słońce niewinnie przedzierało się przez szorstkie, grube chmury. Obserwowała to delektując się gorącą czekoladą, którą kupiła w kawiarni, jeszcze przed przyjazdem Liama.
          Pojazd zatrzymał się. Dojechali. Wysiadając czuła powiew mroźnego powietrza. Wróciła do Londynu.


* * * 
Jestem! Dacie wiarę? Matury się skończyły, a ja wypoczęłam, jak jeszcze nigdy, odkąd zaczęłam edukację. Życzę każdej z Was takiego miłego stanu, jakim jest świadomość pożegnania raz na zawsze szkoły średniej z, mam nadzieję, zdaną maturą. Trzymajcie kciuki za wyniki. :) 
Rozdział miał pojawić się dopiero za dwa dni, ale już dłużej nie mogłam trzymać go w zamknięciu. Poza tym zarwałam przez niego całą noc, gdyż tak bardzo chciałam go już dokończyć. A nawet nie spodziewałam się, że natchnie mnie aż tak, że zacznę pisać już kolejny. Więc co o nim myślicie? W końcu moment wyznania miłości mamy za sobą i mogę przechodzić do swojego ulubionego punktu w planie. Zdradzę, że trochę namieszam. :) 
Bardzo dziękuję Wam za cierpliwość. Kocham. <3 

Evelyn